niedziela, 1 lipca 2012

W UPALNĄ NIEDZIELĘ

... nie chce się wychodzić z domu. No, chyba że posiada się ogród z dużą ilością drzew dających cień i jakimś oczkiem wodnym albo jakimkolwiek basenem...
W każdym razie ja wymiękam, ale nie narzekam. Bo jak było pochmurno, też człowiek nie był zadowolony. I tak trudno dogodzić... Cieszę się zatem z każdej pogody, tylko w różny sposób ;) Ale ja nie o pogodzie. 
Sama już się pogubiłam, co chciałabym Wam pokazać i w jakiej kolejności. Kiedy nie miałam komputera, dużo tworzyłam, zmieniałam wystrój w mieszkaniu i teraz chciałabym to wszystko pokazać, ale brak czasu powoduje, że wpisów dokonuję rzadko a przez to znowu nie nadążam z pokazywaniem... Taki los, choć ma się to zmienić i ja na tę zmianę czekam. Niecierpliwie. Ale zanim ona nastąpi, to pochwalę się prezentami.

Raeszka - jak zwykle - pamięta o moich urodzinach i zawsze wysyła prezent o czasie. Ja - choć wypisałam sobie daty urodzin wszystkich ważnych dla mnie osób - to i tak się nie wyrabiam i wysyłam z opóźnieniem. Nieraz z ogromnym. Ale to też się zmieni, bo będę nad tym pracować. Mam nadzieję, że w końcu ze skutkiem pozytywnym.
Dziękuję, Agnieszko, za pamięć. Bardzo, bardzo gorąco!

Drugi prezent przyszedł od Sis. Tak ot, bez okazji... Prezentów otrzymałam co niemiara: od serwetek,przydasiów, po krem z kasztanów i pasztet z wątróbki gęsiej - nigdy nie jadłam takich francuskich rarytasów, mimo że trochę w tym kraju mieszkałam. Kasztany, owszem, ale pieczone,zaś krem - nigdy. Na razie szkoda mi otwierać;)
Frankowi dostało się królisia. Od razu zasmakowały mu rogi, które z umiłowaniem gryzie. I widać, że go bardzo polubił i chętnie się do niego przytula, na moje nieszczęście, bo Jagi miłość do Rudego, nieraz sprawiła nam bezsenne noce, płacz i stres. Liczę jednak na Frania "męskie" podejście do sprawy.
Sis, dziękuję Ci ogromnie za tę odrobinę Francji.


 Dziś pokażę Wam kuferek - oczywiście, z dziecięcym motywem. Co zrobić, gdy najbardziej czuję właśnie te klimaty. Pracę wykonałam jeszcze w zeszłym roku, ale długo nie pokazywałam, bo najpierw czekałam na przyjazd przyszłej jego właścicielki, a potem wystawiłam do WYMIATACZA i w związku z tym nie mogłam wstawić fotek. Jest już po głosowaniu, więc przedstawiam:


Wykorzystuję teraz każdą chwilę na fotografowanie Frania, bo szybko uczy się nowych czynności, no i niesamowicie się zmienia. Ale najważniejsze! Wyszły mu w końcu dwie górne jedynki!!! "Ludzie na mieście" mówią, że teraz już będzie z górki. Ojej, jak chcę im wierzyć!!!! ;););)

Chodzenie jeszcze nie jest jego domeną, woli raczkować. Gdy jednak podłoże nie sprzyja kolanom, kroczy jak pająk;)

Pozdrawiam i gratuluję Hiszpanom,
Jagodzianka.

4 komentarze:

  1. Skrzyneczka śliczna, w takich radosnych kolorkach w sam raz dla dziecka :) A Twój Franio to już kawaler i ledwo się obejrzysz, a będzie się na randki umawiał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Franio rośnie ale nic dziwnego, u boku takiej pomysłowej i zdolnej mamy, to prawdziwa radość

      Usuń
  2. Ależ fajne Twoje dzieciaczki. Moja Kasia dziś skończyła 2 lata i 5 miesięcy, sama radość...,ale bywa charakterna....Czas tak szybko leci...rób fotki, bo ja jakoś przy drugim dziecku...jestem leniwa.Skrzyneczka śliczna!

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki pajęczak :D
    świetne prezenty ^^ i cudny kuferek ^^

    OdpowiedzUsuń